Oliwia Nincevic: „nagrywanie filmów to moja pasja!”
Spontaniczna, kreatywna i niezwykle pracowita…, w szczególności dzięki tej ostatniej cesze Oliwii udało się – w bardzo młodym wieku – wystartować z własną marką odzieżową. A to nie jedyny sukces na jej koncie! Od kilku lat prowadzi własny kanał na YouTubie, dostarczając modowych i lifestyle’owych inspiracji blisko 130 tysiącom widzów! Oczywiście we wszystkich działaniach wspierają ją mama wraz z siostrą. Zresztą, silna więź ze starszym rodzeństwem spowodowała, że Oliwia zainteresowała się sztuką tatuażu i…, uważa dziary za najlepszy sposób dokumentowania wspomnień!
YouTube’owa zajawka
M.W.: W swoich filmach mówisz, że YouTube to twoja prawdziwa pasja – zresztą, nie ma się co oszukiwać – to po prostu widać! Jak doszło do tego, że zainteresowałaś się nagrywaniem?
O.N.: W sumie…, zainteresowanie tworzeniem różnego rodzaju wideo pielęgnowałam w sobie od dziecka. Pamiętam, jak wspólnie z koleżankami wymyślałyśmy scenariusze do własnych filmów, przebierałyśmy się, a następnie to nagrywałyśmy – wtedy jeszcze dla zabawy. Z biegiem czasu zaczęłam regularnie oglądać materiały, wrzucane przez twórców na YouTube i byłam nimi zafascynowana! Stwierdziłam wówczas, że chciałabym zająć się tym na poważnie. Na początku brakowało mi śmiałości oraz pewności siebie, ale szybko udało mi się pokonać własne ograniczenia. W tym momencie działam w Internecie już od niespełna 4 lat, jednak prawdziwy przełom nastąpił podczas pandemii. Lockdown i brak możliwości kontaktu z ludźmi doprowadziły do tego że…, doznałam olśnienia! YouTube był wówczas moim jedynym oknem na świat. Przestałam traktować nagrywanie filmów jako hobby (chociaż nadal to moja największa pasja) i pełna energii oraz determinacji zaczęłam wrzucać nowe treści do sieci bardzo regularnie. Szybko zaczęłam zauważać pozytywne rezultaty moich działań. Wkładam w YouTube całe swoje serce, bo zależy mi na moich widzach. Chcę dostarczać im materiały naprawdę wysokiej jakości.
M.W.: Wzorujesz się na jakiś innych twórcach wideo przy tworzeniu treści na swój kanał?
O.N.: Oglądam sporo zagranicznych kanałów, jednak nie wzoruję się bezpośrednio na treściach innych twórców. Szukam inspiracji, pozwalających mi spojrzeć z innej perspektywy na techniczny aspekt moich filmów. Dlatego zwracam uwagę nie tyle na tematykę co montaż. Zresztą; w dobie Internetu i erze social-mediów trudno poruszyć temat, o jakim ktoś już czegoś nie powiedział. Stawiam więc na oryginalny sposób montażu. Dzięki niemu mój content nabiera indywidualnych cech i jest prawdziwie niepowtarzalny. Myślę, że subskrybenci też to dostrzegają oraz (mam nadzieję) doceniają.
M.W.: Praca internetowego twórcy to zajęcie bardzo wymagające, co nie co o tym wiem. Powiedz mi jak wygląda twoje rutyna i ile czasu poświęcasz na przygotowanie materiałów?
O.N.: Oj, to naprawdę zależy od rodzaju filmu, nad jakim akurat pracuję. Ciężko jest mi mówić o jakiejkolwiek „średniej”. Przygotowanie niektórych wideo wymaga ogromnej determinacji; są naprawdę absorbujące! Potrafię kompletować materiały przez cały tydzień lub nawet miesiąc. Ma to miejsce w szczególności przy jakiś dłuższych recenzjach, testach lub vlogach. Kiedy jednak nagrywam haul albo moje pierwsze wrażenie, dotyczące zamówionych produktów lub ubrań – wystarczą mi w zasadzie 2-3 godziny przed aparatem. Oczywiście muszę do tego doliczyć czas montażu. Na moim kanale pojawiają się również „pogadanki”, które choć długie, nie wymagają aż tak zaawansowanej obróbki technicznej. Jestem osobą, która lubi wszystko robić sama i choć dostawałam propozycje od innych twórców wideo, to nadal nie mam zaufania do usług zewnętrznych montażystów. Wiem jednak, że w przyszłości będę musiała z nich skorzystać, żeby móc dalej się rozwijać.
Odzież szyta na miarę
M.W.: Masz niesamowite poczucie stylu – nie bez przyczyny twoje lifestylowe treści są tak chętnie oglądane w sieci. Powiedz mi czy od zawsze interesowałaś się modą i czy to zainteresowanie było głównym powodem, dla którego stworzyłaś własną markę “NOVUM CLOTHING”?
O.N.: Zależało mi na tym, aby stworzyć sklep, w którego oferta będzie spełniała moje oczekiwania co do jakości produktów. A nie ukrywam, że wysoko stawiam poprzeczkę, co zresztą widać w recenzjach ubrań, którymi dzielę się z widzami na kanale. Oczywiście; miałam możliwość skorzystania z usług firm, produkujących merch dla influencerów. Wówczas zmienialibyśmy tylko grafiki i bazowalibyśmy na gotowych krojach. Nie byłaby to jednak decyzja zgodna z moimi wartościami. Chciałam mieć kontrolę nad procesem produkcyjnym tak, aby marka odzwierciedlała mój styl, była niepowtarzalna oraz jednocześnie przystępna cenowo. Co prawda – nie umiem projektować ubrań, niestety nie mam takich zdolności manualnych (śmiech), ale nad każdym krojem siadam ze sztabem specjalistów. Mam pewność, że finalny produkt nie okaże się „klapą” i spełni oczekiwania zarówno moje, jak i klientów sklepu.
M.W.: Wiem, że dostępne na swojej stronie produkty projektujesz sama jednak, jestem ciekawa czy twoja rodzina pomaga ci w prowadzeniu tego sklepu? Na zdjęciach z sesji produktowych występujesz w towarzystwie siostry i mamy…
O.N.: Tak! Moja mama ma „głowę do interesów”; od lat prowadzi kilka własnych działalności, więc nauczyła mnie wszystkiego od podstaw. Bez niej nigdy nie otworzyłabym własnego sklepu…, prawdopodobnie ugrzęzłabym na etapie dokumentacji (śmiech)! Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że handel (niezależnie od profilu sprzedaży) to cała masa papierkowej roboty. Jeśli natomiast chodzi o projekty ubrań czy ich produkcję – tutaj od początku do końca działam samodzielnie. Chcę jak najwięcej wyciągnąć z tego procesu dla siebie bo wiem, że doświadczenie zdobyte teraz zaprocentuje w przyszłości. Nawiązując jeszcze do twojego pytania odnośnie sesji zdjęciowej; zaprosiłam mamę i siostrę, ponieważ różnimy się od siebie zarówno wiekiem, jak i typem sylwetki. Dzięki ich zaangażowaniu byłam wstanie pokazać, iż „NOVUM CLOTHING” to odzież dla każdego.
M.W.: Czy w najbliższym czasie oferta sklepu się poszerzy?
O.N.: Oczywiście, chociaż nie wszystko idzie po mojej myśli. Niestety w handlu, szczególnie segmencie tyczącym się odzieży, proces prowadzący do finalizacji produkcji jest niezwykle złożony. Nie wszystko zależy ode mnie. Sprowadzanie materiałów, opóźnienia w dostawach, chaos komunikacyjny to zaledwie kilka punktów wyjętych z naprawdę długiej listy potencjalnych problemów! Ostatnio miałam również kłopoty z krawcową. Całe szczęście szybko znalazłam nową szwalnię, więc niebawem poszerzę ofertę sklepu o nowe bluzy, bluzki i t-shirty. Planuję także wrócić do projektowania dołów, aby klienci trafiający na stronę „NOVUM CLOTHING”, mogli skompletować sobie pełen, bazowy outfit.
Dlaczego tatuaż…?
M.W.: Kiedy zainteresowałaś się tą sztuką i kto wykonał twoją pierwszą dziarę?
O.N.: Tatuażem zainteresowałam się bardzo wcześnie, bo już w wieku 15-16 lat byłam przekonana, że go sobie zrobię! To wszystko za sprawą mojej starszej siostry, która ma naprawdę sporo wzorów na ciele i obecnie jest w trakcie kończenia rękawa. Odkąd pamiętam bardzo podobały mi się jej dziary, więc gdy tylko byłam bliska osiągnięcia pełnoletności, umówiłam się na sesję w moim rodzinnym Rzeszowie. Trafiłam do studia „D.K Tattoo” oczywiście z polecenia mojej siostry, która bardzo rzadko zmienia miejsca i tatuatorów. Nie zawiodłam się! Od tamtego momentu przybyło mi trochę wzorów, bo oczywiście na jednym tatuażu nigdy się nie kończy…, obecnie mam ich 6.
M.W.: Masz jakiś ulubiony styl tatuażu? Starasz się wybierać uniwersalne wzory i motywy, aby pasowały do niemal każdej stylizacji?
O.N.: Nie mam swojej ulubionej stylistyki i nie uzależniam wybieranych motywów od sposobu ubierania się. Kiedy jakiś projekt mi się spodoba, myślę raczej o miejscu na ciele, w którym prezentowałby się najlepiej. Jestem bardzo spontaniczną osobą; symbolika poszczególnych wzorów nie jest dla mnie aż tak ważna chociaż…, kilka tatuaży przypomina mi o ważnych momentach z mojego życia.
Później, nawet po latach, wystarczy rzut oka na taką dziarkę, by przypomnieć sobie o historii, jak się z nią wiąże. Uważam, że ozdabianie ciała to najlepszy sposób utrwalania wspomnień. Inspiracji szukam w sieci, posiłkując się głównie Pinterestem. Nigdy jednak nie zdecydowałabym się na wydziaranie sobie pracy identycznej z tą, znalezioną w Internecie. Przykładowo; wszelkiego rodzaju napisy – a mam ich kilka – wymyślam sama. Następnie przekazuję swoją wizję tatuatorowi, polegając już na jego doświadczeniu.
Mam też jeden tatuaż wykonany metodą handpoke i wiem, że nie wybrałabym tej techniki po raz drugi. Lubię, kiedy dziara jest dobrze skontrastowana, odpowiednio wycieniowana…, a jednak przy handpoke’u trudno to uzyskać. Jestem oczywiście zadowolona z tego wzoru, ale uczucie towarzyszące mi podczas jego wykonywania nie należało do najprzyjemniejszych. Wolę czuć na skórze ciągłość linii – jeśli można tak to nazwać.