Skip to main content

Czasy, w których modelki nie mogły mieć tatuaży już dawno minęły. Oczywiście samo posiadanie wzorów nie gwarantuje oszałamiającej kariery w branży modelingowej; tutaj liczy się nie tylko wygląd ale i kreatywność! Oli, działającej w sieci pod pseudonimem Luna Nocturna, zdecydowanie nie można odmówić ani jednego, ani drugiego. Większość sesji to jej autorskie pomysły i… trzeba przyznać, że robią wrażenie! Jak zaczęła się jej przygoda z pozowaniem oraz czy do sztuki tatuażu podchodzi spontanicznie?

M.W.: Zacznę od standardowego, ale ważnego w perspektywie naszej dalszej rozmowy pytania – od jak dawna zajmujesz się modelingiem?

L.N.: Same początki były oczywiście bardzo amatorskie, a zaczynałam już jakoś w wieku 14-15 lat. Wraz z koleżanką zainteresowałyśmy się fotografią, uzbierałyśmy pieniądze na lustrzanki i po prostu robiłyśmy zdjęcia. 🙂

M.W.: Czego nauczyło cię pozowanie przed obiektywem?

L.N.: Hmm…, myślę, że przede wszystkim dodało mi pewności siebie oraz uodporniło na pracę w trudnych warunkach. Pozowanie w zimnie, brudzie, oblewanie różnymi substancjami; na przykład gorącym woskiem, zdecydowanie kształtuje charakter. Dało mi także motywację do ciągłej pracy nad sobą – zawsze dążę do tego, by się rozwijać.

M.W.: Pomysły na sesje zdjęciowe wychodzą zazwyczaj z twojej strony, czy jest to koncepcja fotografa, z którym w danym momencie współpracujesz?

L.N.: Jakoś tak się ułożyło, że większość tego, co publikuję na swoim profilu to pomysły, które narodziły się w mojej głowie. Zawsze byłam dość kreatywna. Lubię tworzyć i cały proces tworzenia zdjęć, od pomysłu po publikację, sprawia mi niesamowitą frajdę!

M.W.: Pozowałaś przed obiektywem rozpoznawalnych fotografów rozpoznawalnych w branży tatuażu; czy praca z osobami, które mają pojęcie o tatuażu jest łatwiejsza, czy może nie dostrzegasz takich różnic?

L.N.: Myślę, że to czy fotograf jest jednocześnie związany ze środowiskiem tatuażu, czy to zupełnie nie jego bajka – nie ma tu znaczenia. Oczywiście, dzięki temu zawsze znajdzie się dodatkowy temat do rozmów w trakcie sesji, ale nie powiedziałabym, że praca z takimi osobami jakoś się różni. 😉

M.W.: Który z planów stanowił największe wyzwanie w twojej karierze?

L.N.: Z racji tego, że jestem totalnym “ciepłolubem”, wszelkie sesje w zimnie są dla mnie wyzwaniem. Zwłaszcza, że mimika twarzy w żaden sposób nie może zdradzać twojego dyskomfortu. Swego rodzaju wyzwaniem była też sesja z 20 kilogramowym wężem, ponieważ to żywa istota i trzeba na nią uważać. Wąż cały czas się na mnie poruszał i musiałam pilnować, żeby nie spadł. Oczywiście to zwierzę, więc nie zawsze chciało współpracować…  nie miało świadomości, że w tym momencie jest na planie zdjęciowym. Kilka godzin z tak ciężkim, pełzającym, ogromnym pytonem na ramionach potrafi bardzo zmęczyć, a wręcz nabawić zakwasów. Niemniej jednak uważam, że to jedne z moich najlepszych zdjęć!

M.W.: Poza modellingiem zajmujesz się również makijażem. Skąd wzięłą się ta pasja? Czy sama malujesz się do sesji?

L.N.: Jak wspomniałam wcześniej, zawsze byłam dość kreatywna; lubiłam robić zdjęcia, rysować. Później zamieniłam to na modeling i makijaż.

M.W.: Porozmawiajmy o  tatuażach – ile ich masz i kiedy zdecydowałaś się wykonać pierwszy z nich?

L.N.: Myślę, że na ten moment jest ich około 15-stu: zarówno malutkich wrzutek jak i dużych projektów. Pierwszy z nich zrobiłam chwilę po skończeniu 18-stu lat.

M.W.: Czy twoje tatuaże mają jakieś znaczenie, czy pełnią wyłącznie funkcje estetyczne? 

L.N.: Wszystkie tatuaże odzwierciedlają wartości, jakie wyznaje lub obrazują to, co mi się podoba. Żaden z nich nie jest ani przypadkowy, ani spontaniczny. Tak na dobrą sprawę 2 lub 3 wzory mają naprawdę silne znaczenie, ponieważ są związana z bardzo bliską mi osobą.

M.W.: Przywiązujesz się do danego studia bądź tatuatora, czy raczej decyzje o kolejnych wzorach podejmujesz spontanicznie?

L.N.: Prawie każdy posiadany przeze mnie tatuaż, wykonał inny tatuator, a to dlatego, że mamy w Polsce wielu wspaniałych artystów. Po prostu chciałam mieć na sobie prace od kilku z nich. Jak wspomniałam, żaden nie był wykonany spontanicznie, każdy jest starannie przemyślany i dopasowany do mnie. Podobnie jak z sesjami zdjęciowymi – to są głównie autorskie pomysły, które przedstawiam tatuatorowi, a on ewentualnie wprowadza swoje poprawki.

M.W.: Jakie plany i marzenia chciałabyś zrealizować jeszcze w tym roku?

L.N.: Na ten rok nie mam już większych planów. Mimo pandemii udało mi się spełnić kilka marzeń. Kolejne przekładam już raczej na 2021. Nie chcę zdradzać szczegółów, bo wierzę w to, że lepiej realizować je po cichu, by później chwalić się rezultatem (śmiech)! Jednak, żeby uchylić rąbka tajemnicy: mam plany na bardzo duży projekt tatuażu oraz kolejne ciekawe współprace fotograficzne.

Zaobserwuj Lunę na Instagramie i skorzystaj z 50 złotych zniżki na rezerwację tatuażu poprzez InkSearch!

Przydatne linki