Skip to main content

Z jakimi trudnościami zmaga się autor, pragnący wydać własną książkę oraz czy Polacy są świadomymi klientami? Tego dowiedzie się po lekturze wywiadu, jaki udało mi się przeprowadzić z Konstancją, znaną w Internecie pod pseudonimem Żuk Tattooing. Jednak odpowiedzą na pytanie zadane w tytule będzie lektura…  pierwszego w Polsce “Poradnika o tatuażu” – prawdziwego kompendium wiedzy o tej sztuce. Książka powinna być pozycją obowiązkową na półce każdej osoby planującej tatuaż. Zresztą; ja sama dowiedziałam się kilku użytecznych i interesujących z punktu widzenia klienta informacji o tatuowaniu. A entuzjastką dziarania jestem nie od dziś!  


 

M.W.: Jesteś molem książkowym, czy raczej brakuje Ci czasu na zagłębienie się w lekturze?

K.Ż.: Kiedyś czytałam bardzo dużo, zwłaszcza literatury klasycznej z okresu pozytywizmu. Praca u podstaw to jest coś, co bardzo do mnie przemawia – stąd właściwie cały mój zapał do edukowania klientów na wszystkie możliwe sposoby. Wierzę, że oddolnie mogą zachodzić wielkie zmiany. Natomiast obecnie prowadzę bardzo intensywny tryb życia, który składa się z ciągłego “bycia w drodze” i “bycia w pracy”; w związku z tym w wolnym czasie stawiam głównie na kinematografię.

M.W.: Pytam, ponieważ niedawno (podczas wizyty w jednym z krakowskich salonów tatuażu) wpadła mi w ręce twoja książka. Chciałabym wiedzieć, czy aby przygotować się do jej napisania merytorycznie, sięgałaś do jakiś innych źródeł?

K.Ż.: Proces powstawania książki był długi – trwał dwa i pół roku, a poprzedzało go prowadzenie cyklu felietonów dla klientów w mediach społecznościowych oraz organizacja “Bliskich Spotkań Ze Sztuką Tatuażu”, na których prowadziłam prelekcje. Uczyłam tego, jak uniknąć błędów przy wyborze tatuatora. Większość tematów opracowałam na podstawie doświadczeń zarówno swoich, jak i kolegów z branży. Intensywne podróże i rozmowy w tatuatorskim gronie ułatwiły mi sprawę. Do tematów bardziej naukowych robiłam research. Spotykałam się ze specjalistami; na przykład z dermatologami czy fizjoterapeutami. Nie sięgałam do źródeł książkowych, gdyż na polskim rynku wydawniczym zwyczajnie nie ma drugiej takiej książki. Jest to w pełni autorska forma.

M.W.: Jako dziennikarz zdaję sobie sprawę z kosztów, które wiążą się z wydaniem i dystrybucją własnego tytułu, ale powiedz proszę naszym czytelnikom, co w tym całym procesie było dla ciebie najtrudniejsze?

K.Ż.: Zdecydowanie zgromadzenie środków na realizację mojego celu. Materiał był gotowy i dopieszczony… kwestia finansowania stanowiła największy problem, ale udało się z udziałem sponsorów: dziaraj.pl, Loveink oraz ze wsparciem moich nieocenionych klientów, którzy dołożyli cegiełkę od siebie w mojej zbiórce na portalu Polak Potrafi.

M.W.: Z jakimi reakcjami ze strony środowiska spotkałaś się, kiedy informacja o twoich planach wydania poradnika dla klientów ujrzała światło dzienne?

K.Ż.: Reakcje środowiska były i są pozytywne! Już na bardzo wczesnym etapie mojej misji edukacyjnej, dużo osób bardzo entuzjastycznie reagowało na fakt, że ktoś uczy klientów. A to nie jest taka prosta sprawa – ja się staram być przede wszystkim autentyczna, bezstronna. Chcę w tym wszystkim wyraźnie zaznaczyć swoją obecność. Mam nadzieję, że moje dziecko (czyli poradnik) trafi do wielu studiów tatuażu!

M.W.: No więc… jak tatuować się mądrze?

K.Ż.: Przede wszystkim należy pamiętać, że tatuaż to jest inwestycja na całe życie. Ile razy słyszałam: „Najwyżej usunę lub zakryję”.

Nie na tym to polega – technologia ciągle się rozwija. Nadal nie osiągnęliśmy poziomu pozwalającego usunąć nieudany tatuaż całkowicie. Podobnie – nie wszystko da się zakryć. Zresztą, po co płacić duże pieniądze za błędy, jeśli na samym początku można podjąć słuszną oraz przemyślaną decyzję?

Nie raz, nie dwa wydajemy tysiące złotych na rzeczy, które stosunkowo szybko się zużywają. Dlaczego więc nie inwestujemy we własne ciało; mamy je w końcu tylko jedno! Nierozważny wybór tatuatora, wzoru, umiejscowienia, wielkości, oszczędzanie, szukanie zamienników, może doprowadzić do dramatu. Tatuować się mądrze, to tatuować się tak, aby być zadowolonym i nosić na sobie świetny kawałek sztuki do końca swoich dni. 

M.W.: Gościłaś na guest-spotach poza granicami naszego kraju, więc miałaś do czynienia z różnymi typami entuzjastów sztuki tatuażu; czy uważasz, że Polacy są świadomymi klientami?

K.Ż.: Trudno powiedzieć, ponieważ nie odwiedzam street shopów, jeżdżę do prywatnych pracowni. Wstęp do nich mają wyłącznie umówieni klienci, a ci trafiają tam znając stylistykę osób pracujących w danym studiu. To nie są przypadkowi ludzie.

Uważam, że Polska ma do zaoferowania jednych znajbardziej zdolnych tatuatorów, jakich w życiu widziałam! Jeśli chodzi o klientów… zmienia się to się bardzo dynamicznie, ale całe szczęście na lepsze. Czasami jednak odnoszę wrażenie, że dużo osób wciąż kurczowo trzyma się tego, co raz zobaczyło w Internecie. Wielu z nich szuka tatuatora, który zrobi wszystko; trendy motyw w jak najmniejszym rozmiarze. Ale jest światełko w tunelu! Coraz więcej klientów wie czym jest styl w tatuażu, szuka konkretnych wykonawców do swoich przemyślanych, odważnych pomysłów!

M.W.: Na sam koniec naszej rozmowy muszę zapytać… czy planujesz wydać “Poradnik dla początkującego tatuatora”

K.Ż.: Nie. Ja uważam, że taką wiedzę powinno się zdobywać pod okiem swojego mentora w studiu, w którym odbywa się praktyki. Nikt nikogo nie nauczy tatuowania z książki; co więcej, ja nie czuję się absolutnie kompetentna, aby kogokolwiek uczyć tatuować. Praca tatuatora jest trudna i wymagająca, a zgłębianie tajników tego zawodu powinno odbywać się w odpowiednich warunkach. Nie na kuchennym stole, z książką w ręku… a pod okiem doświadczonych artystów w bezpiecznym środowisku.

Przydatne linki