Skip to main content

Podczas pracy nad tym wywiadem towarzyszył mi dziwny, wewnętrzny spokój. Nie wiem, czy był on spowodowany elokwencją, z jaką na moje pytania odpowiadała Gabriela, czy może wynikał z podejmowanej przez nas tematyki…, a ta w dużej mierze skupiała się na psychologicznych zagadnieniach! Możecie zastanawiać się, co tatuaże mogą mieć wspólnego z tą dziedziną nauki. Otóż – bardzo wiele! Tę praktykę, łączącą w sobie formę indywidualnej terapii z twórczą aktywnością Gabriela określa mianem Artepeutycznych Tatuaży. Pod takim pseudonimem prowadzi także swój profil na Instagramie, gdzie możecie śledzić na bieżąco efekty jej pracy, a w zasadzie współpracy z osobami, które zdecydowały się na tak wyjątkowy tatuaż.

Terapia tatuażem – na czym to polega?

M.W.: Od jak dawna interesujesz się socjologią i psychologią? Czy zaczęłaś kształcić się w tym kierunku na jakiś kursach bądź uczelni, a może to po prostu twoje hobby?

A.: Te dwa pojęcia są nierozerwalnie połączone z naturą człowieka, a ta z kolei od zawsze była podstawą moich studiów i twórczości. Przez ostatnie lata kształciłam się na krakowskich uczelniach artystycznych i to tam moja ciekawość, wobec niektórych tematów, została rozbudzona a następnie hobbystycznie pogłębiana.

M.W.: Jak doszło do tego, że postanowiłaś połączyć formę terapii indywidualnej z tatuażem?

A.: Wydaje mi się, że to jedynie zwraca moją uwagę na kilka ważnych aspektów. Pierwszym z nich jest twórczość wizualna. Poprzez formę spotkania jaką proponuję, jest ona nieustannym wyzwaniem kreatywności. Jest impulsem do stworzenia graficznego zapisu czyiś słów czy emocji. To bardzo istotne doświadczenie, gdyż pozwala mi działać i czerpać inspiracje ze szczerych historii ludzi. Współudział reflektantów w tworzeniu tatuażu to także zmobilizowanie ich do twórczej aktywności. Kolejnym czynnikiem jest sam motyw spotkania. Chcę stworzyć przestrzeń otwartą i jednocześnie intymną. Jeszcze inny powód powstania Artepeutycznych Tatuaży stanowi kwestia spersonalizowanego projektu tatuażu. Porównuję to czasem do szycia na miarę. Staram się tworzyć nieoczywiste rozwiązania dla istotnych zdarzeń oraz doznań im towarzyszących, a następnie przenieść na skórę w formie abstrakcyjnego  tatuażu, nieczytelnego dla innych osób.

M.W.: Arteterapia jest znaną praktyką w psychologii; jednak podczas sesji u tatuatora klient nie ma możliwości “tworzenia” dzieła, zgodnie z jej klasycznymi założeniami. Na czym polega leczenie poprzez sztukę tatuażu?

A.: Myślę, że cały motyw leczniczy sprowadza się do koncentracji naszej uwagi za pomocą wizualnego odnośnika. Pragnę też znaczyć, że jestem artystą, nie terapeutą, dlatego podkreślam, że bazą do stworzenia tatuażu powinny być nasze pozytywne doświadczenia, nie traumy. Swoimi projektami tworzę zatem odniesienia do osobistych momentów: spełnienia, wzruszenia, pewności siebie, czy innych magicznych wydarzeń. To mogą być również marzenia bądź opisy towarzyszących nam impresji; po prostu wyjątkowe momenty, jakie chcemy utrwalić na skórze. W ten sposób próbuję sformułować symboliczny “guzik włącznik”, dla pozytywnych emocji z nimi związanych. Nasuwa mi się tutaj technika warunkowania neuroasocjacyjnego, która pod pewnymi względami może przypominać moją praktykę. Jeśli możemy w jakiś sposób wykorzystać powłokę naszego ciała, jaką jest skóra, to dlaczego by nie uczynić z niej mapy tych wartościowych kwestii?








M.W.: Czy możesz pokrótce przedstawić, jak wygląda taka artepeutyczna sesja u ciebie? 

A: Jasne! Na początku spotkania zwykle robię małe wprowadzenie; wyjaśniam na czym polega moja praca. Zadaję odwiedzającej mnie osobie pytania: „Jakie jest twoje najpiękniejsze wspomnienie? Co chcesz zapisać na swojej skórze?” I to jest mój ulubiony moment, bo wtedy ludzie się uzewnętrzniają, a ja staram się wychwycić z tych opowieści specyficzny gest, miejsce, przedmiot bądź towarzyszący im, szczególny wyraz twarzy. Często zadaję różne pytania, by wydobyć z ich wyobraźni te kształty, które mogłyby zilustrować towarzyszące im uczucia.  Rozmowa przeplatana jest pracą nad szkicami; wspólnie szukamy odpowiedzi na to, jak można poprowadzić rysunek, by najlepiej odzwierciedlał temat rozmowy oraz pasował do osoby i wybranego miejsca na ciele. Rysunki powstają do momentu, w którym trafiamy na odpowiedni projekt. Wówczas mogę przenieść go w postaci tatuażu na skórę.

M.W.: Zgłasza się do ciebie więcej mężczyzn czy kobiet? Czy klienci, którzy raz skorzystali z takiej formy terapii, wracają na kolejne tatuaże?

A: W Polsce zdecydowanie odwiedza mnie więcej kobiet, ale co ciekawe na Malcie, gdzie obecnie przebywam, większość stanowią mężczyźni. Ludzie, którzy już raz mnie odwiedzili, wielokrotnie wracają po kolejne tatuaże.

M.W.: Handpoke jest stosunkowo małoinwazyjną metodą, w porównaniu do tatuaży wykonywanych maszynką. Czy celowo wybrałaś właśnie tę technikę?

A: Kilka lat temu gdy miałam pierwszy raz styczność z techniką handpoke, byłam pod ogromnym wrażeniem tego jak subtelny i niemalże bezbolesny może być wykonany za jej pomocą tatuaż. Na pewno to doświadczenie miało wpływ na podjęcie przeze mnie decyzji o jej wyborze.








M.W.: Cóż, pomagasz innym ludziom uporać się z ich problemami…, a jak ty odpoczywasz? Czy nie czujesz się czasem przytłoczona po takiej sesji?

A: Tak jak wspominałam, staram się wydobywać te piękne momenty. Mimo że niejednokrotnie powiązane są z jakimiś problemami to ostatecznie wiem, iż taki rodzaj pracy pozwala mi się rozwijać. To nie tylko historie, ale również obszerna paleta sposobów patrzenia na świat, gama odcieni ludzkiej wrażliwości. Przypomina zbieraninę magicznych amuletów, gdyż każda odpowiedź posiada pewną wartość oraz siłę, w pełni zrozumiałą jedynie dla autora wypowiedzi. Gromadzenie tych historii porównałabym do tworzenia kunstkamery, a budowanie na ich podstawie znaków przypomina mi kreowanie talizmanów osobistych, noszonych zawsze przy sobie. Staram się być wypoczęta i zregenerowana w pracy, a pomaga mi w tym dobrze zorganizowany grafik. Zdarza się, że po spotkaniach zbieram szczękę z podłogi, albo niechętnie podejmuje rozmowę z kimkolwiek innym przez resztę dnia… ale to raczej wyjątki.

M.W.: Tradycyjnie, na zakończenie staram się pytać artystów o ich plany na przyszłość; chciałam jednak złamać tę zasadę i dowiedzieć się od ciebie, czy udało ci się zrealizować już jakieś zawodowe cele i marzenia, jakie wyznaczyłaś sobie w przeszłości?

A: Właściwie… tak! Od zawsze marzyłam o tym, by moja twórczość była jednocześnie moją pracą. By była rozwijająca i zaskakująca, a przy tym jednocześnie połączona z podróżami. Cóż, obecnie jestem na Malcie i Artepeutycznie tatuuję ludzi z najróżniejszych części świata, którzy właśnie tu przyjeżdżają. To wspaniałe doświadczenie!

To nie tylko historie, ale również obszerna paleta sposobów patrzenia na świat, gama odcieni ludzkiej wrażliwości.




FOLLOW ON INKSEARCH

Autor:

Marta Wierzba