W świecie tatuażu można spotkać dużo ciekawych osobowości. Jedną z wyjątkowych jest Katarzyna Chęś znana wszystkim jako Iam Inkferno. Niesamowita kobieta, która dzięki determinacji spełnia właśnie swoje życiowe marzenie. Delikatna, wrażliwa i empatyczna, a jednocześnie twardo stojąca na ziemi, mająca swój styl i klasę. Jej historia i droga, jaką przeszła pokazuje, że wszystko jest możliwe. Niedawno otworzyła własną pracownię Inkferno Studio. Przeczytaj, jak w ciągu czterech lat została uznaną tatuażystką, kto ukształtował jej styl i jak można umówić się do Kasi na tatuaż.
Czy możesz opowiedzieć nam trochę o sobie?
Jestem Kasia, na Instagramie możesz mnie znaleźć jako Iam Inkferno. Moja pracownia tatuażu to Inkferno Studio i mieści się na obrzeżach Bydgoszczy. Wykonuję tatuaże głównie w stylu neotradycyjnym. Moje projekty są kolorowe z dużą domieszką różu. Staram się jednak miksować swój styl, dodając akcentów neosecesyjnych, trochę cartoon. Nadaje tym samym moim projektom unikatowego wyglądu, żeby nie zamykać się w utartych ryzach.
Jak zaczęła się Twoja historia z tatuażem?
Tatuuje od czterech lat, ale początki nie były łatwe. Przez dwa lata szukałam studia tatuażu, które przyjęłoby mnie na praktykę. Niestety chodziłam od drzwi do drzwi i nikt nie chciał mnie przyjąć. Moje portfolio nie robiło na nikim wrażenia. Po tak długim czasie prób straciłam nadzieję i ze łzami w oczach zapisałam się na studia, chociaż wiedziałam, że nie jest to kierunek, którym chce iść. Miałam swój cel, ale rzeczywistość wydawała się przekreślać moje szanse na rozwój w branży. Wychodząc z uczelni, zadzwonił jednak telefon, że chcą mnie przyjąć na praktyki w studiu tatuażu. Byłam przeszczęśliwa, że w końcu ktoś docenił moją determinację. Wróciłam na uczelnie i natychmiast zabrałam papiery.
Trudne początki
Dlaczego tak trudno zostać stażystą w studiu tatuażu?
Teraz wiem, że to duża odpowiedzialność. Trzeba takiej osobie poświęcić sporo czasu, nauczyć wszystkiego od postaw. Dodatkowo doświadczeni tatuażyści mają swoją pracę, którą muszą się zająć. Nie mają też pewności, czy taka osoba zostanie w studio, bo jest to wolny zawód i jak stażysta złapie doświadczenie, może przejść razem ze swoimi klientami do innego studia albo robić tatuaże na własną rękę. Taka specyfika branży.
Dlaczego postanowiłaś otworzyć Inkferno Studio?
Moim celem było uwolnienie się od wszelkich narzucanych mi ram. Chciałam robić to, co czuję i to, co ja chcę. Chciałam być niezależna. Teraz wiem, że to była dobra decyzja. Nie minęło dużo czasu od otwarcia mojego studia, a widzę niewyobrażalny progres w mojej pracy. Rysuję codziennie, przestałam patrzeć przez pryzmat tego, co ktoś ode mnie oczekuje, a zaczęłam robić to, w czym czuje się najlepiej i widzę po wiadomościach, jakie dostaje, że jest to dobry kierunek.
Inkferno Studio
Trudno jest przejść na swoje i otworzyć własne studio?
Może zabrzmi to banalnie, ale tak bardzo tego chciałam, że wydaje mi się, że nie.
Największe wątpliwości miałam przy wyborze lokalizacji. Zrezygnowałam z lokalu w dużym mieście, ale dzięki temu, zyskałam łatwy dojazd, brak korków i prywatny parking dla klientów studia. Wszystkie te zalety bardzo doceniają ludzie, którzy przychodzą do mnie na tatuaż. Ze względu na to, że lokalizacja jej z dala od dużego miasta, całość mogliśmy sfinansować ze swoich pieniędzy, bez obciążających kredytów a było to dla mnie ważne. Mam bazę swoich klientów, którą budowałam przez lata, dbam o relację, więc wiem, że trafią do mojego studia niezależnie od tego, gdzie się ono znajduje.
Jak dbasz o relacje ze swoimi klientami?
Bardzo dbam o relacje z moimi klientami. Wszystkich staram się traktować jednakowo, ale stałych klientów doceniam za to, że do mnie wracają. Dla nich znajdę szybszy termin, jestem bardziej elastyczna co do godzin i dni. Budowanie relacji z klientami jest dla mnie ważne, bo wydaje mi się, że często skupiamy się w branży na zdobywaniu nowych klientów, podczas gdy to właśnie istniejący zasługują na naszą uwagę. Moi klienci wiedzą, że mogą na mnie liczyć, dzwonią do mnie czasem, żeby po prostu pogadać, odwiedzają mnie na konwentach. Mam z nimi dobry kontakt.
Jak umówić się na sesję?
Jak długo trzeba czekać na zrobienie tatuażu u Ciebie?
Nie lubię długich zapisów. Kalendarz otwieram na dwa miesiące do przodu. Sama nie lubię długo czekać na usługę, dlatego uważam, że zapisanie się na tatuaż z maksymalnie dwumiesięcznym wyprzedzeniem jest rozsądne. Łatwiej zaplanować wydatki i mniej sesji jest odwoływanych. Mnie też jest łatwiej zaplanować dni wolne, żeby złapać oddech. Zapisy prowadzę przez Instagram i Facebook, mamy w studio też telefon firmowy, który odbiera Szymon, mój partner. Szymon bardzo mi pomaga w pracy i życiu prywatnym.
Czy dobrze jest pracować wspólne z partnerem życiowym?
Wszyscy mnie pytają skąd mam czas na codzienne rysowanie, prowadzenie studia i dziaranie. To wszystko dzięki Szymonowi, który ogarnia całe studio, zajmuje się administracją, jeździ po zakupy i robi najlepszą kawę:) Szymon przyszedł do mnie na tatuaż i od razu między nami zaiskrzyło. To w ogóle był taki strzał. Nie jestem zbyt romantyczna i w życiu się nie spodziewałam, że coś takiego może mnie spotkać a wszystko właśnie przez dziary.
Inspiracje i przydatne narzędzia Inkferno
Kto jest dla Ciebie inspiracją?
Najbardziej z naszego polskiego podwórka cenię sobie Candy Ink i Evil Yvonne. To są dwie niesamowite kobiety, które mocno ukształtowały mój styl i to, co chcę robić. Prace Iwony zobaczyłam po raz pierwszy, jak pracowała u Bartosza Panasa i właśnie wtedy zakochałam się w neotradzie.
Do Candy Ink jeżdżę na szkolenia. Zasadniczo, dzięki seminariom dużo się uczę. Cały czas szkolę swój warsztat. Dają mi pozytywną motywację. Czasem jeden tip zmienia styl na lata i ułatwia pracę. Cieszę się, że jest teraz bardzo rozwojowy czas w branży i dużo się pozmieniało przez ostatnie lata jak, chociażby platforma INKbusiness.
Z jakich funkcji jesteś najbardziej zadowolona w INKbusiness?
Najbardziej przydatne dla mnie jest to, że mam wszystkie informacji o kliencie w jednym miejscu. Nie muszę za każdym razem zapisywać numeru telefonu czy maila, wystarczy, że sprawdzę konto klienta. W INKbusiness mam historię tego, co dziaraliśmy i jak wyglądają rozliczenia. To jest dla mnie największy plus. Kolejną bardzo przydatną funkcją są powiadomienia SMS. Czasem w natłoku pracy zapominam potwierdzić sesję. Automatyczne wysłane potwierdzenie 24 godziny przed spotkaniem, bardzo ułatwiają mi pracę.
Konwencje i guest – spoty
Czy poza swoim studiem jeździsz na konwencje i guest-spoty? Gdzie można Cię spotkać?
W tym roku pojawię się na konwencji w Gdańsku. W Katowicach będę robić kolaborację z koleżanką, potem planuję odwiedzić Łódź. Konwenty to dla mnie spore wyzwanie. Stresuje mnie pakowanie wszystkich rzeczy na festiwal, a podczas podróży cały czas zastanawiam się, czy spakowałam wszystkie potrzebne mi do pracy sprzęty i akcesoria. Cenię je jednak za atmosferę i ludzi, którzy tworzą niesamowity klimat.
Bardzo lubię guest-spoty. Do końca roku mam zaplanowane sześć gościnnych wyjazdów. Co miesiąc w innym mieście. Będę w Płocku, następnie w Gdańsku. We wrześniu planuję odwiedzić Szczecin, w październiku będę we Wrocławiu, w listopadzie w Łodzi i w grudniu w Krakowie. Myślę też o odwiedzeniu Szwajcarii. Jestem bardzo ciekawa tego rynku, bo wydaje się zupełnie inny od naszego.
Kreatywna odskocznia
Jakie masz pasje? Czym się zajmujesz poza tatuażem?
Mam dużo pasji. Przez 13 lat byłam zawodową tancerką. Długo grałam w siatkówkę. Jestem po szkole mundurowej. Mimo tych wszystkich rzeczy, które robiłam, zawsze z tyłu głowy wiedziałam, że zostanę tatuażystką. Teraz wiem, że dzięki takiemu doświadczeniu jestem spokojniejsza, bo mam w życiu jakąś alternatywę, umiem dużo i jestem bardziej odważna w działaniu. Gdybym nie była tatuażystką, byłabym pewnie zawodowym kierowcą albo stewardessą. Mimo że moja mama płakała, że nie poszłam na studia, byłam bardzo zdeterminowana, bo znalazłam pomysł na siebie i dzięki mojej wytrwałości, moje marzenie się właśnie spełnia.
Poza tatuażem chciałabym nauczyć się robić witraże. To jest mój plan na najbliższe miesiące, chcę przenieść swoje prace na witraże. Myślę, że ciekawa jest też rzeźba. Lubię eksperymentować, dlatego też chciałabym coś podziałać właśnie w rzeźbie połączonej z neotraditionalem. Teraz z tatuażystą Grześkiem Kalinowskim pracujemy wspólnie nad bardzo ciekawym projektem. Postanowiliśmy podjąć wyzwanie tatuatorskie, gdzie możemy używać różnych technik artystycznych. Nie ograniczamy się tylko do technik tatuażu — jeśli ktoś chce wykonać rzeźbę, to robi rzeźbę; jeśli ktoś chce rysować na kartce, to rysuje na kartce. Naszym celem jest szukanie nowych rozwiązań i rozwijanie naszych umiejętności. Każde kolejne wyzwanie jest dla mnie okazją do eksperymentowania, a ja zamierzam przetestować swoje możliwości też w rzeźbie. Jeszcze nie wiem, jak to zrobię, ale na pewno zrobię i to w taki sposób, że wszystkich zaskoczę.