Z Kat przyszło mi rozmawiać już nieco wcześniej, przy okazji innego artykułu; na przełomie kwietnia i maja nawiązałyśmy kontakt żeby porozmawiać o wpływie lockdown’u na stan branży tatuażu. Od tamtego momentu z uwagą monitoruję jej poczynania w sieci… i myślę, że wy również powinniście zacząć ją śledzić! Kat ma talent oraz pomysły na siebie, który sukcesywnie wciela w życie, piąć się po szczeblach kariery. W ciągu ostatnich pięciu lat udało jej się nawiązać współpracę ze znaną marką odzieżową; otworzyła także własną pracownię tatuażu w Łodzi! Nie będę zdradzać wam więcej szczegółów – dowiecie się o nich, w trakcie lektury tego wywiadu!
Pracownia Ink.Hale – jak prowadzi się własny salon tatuażu w Łodzi
M.W.: Pozwolę sobie rozpocząć nasz wywiad od pytania o twoją pracownię – planowałaś ruszyć w marcu, ale pandemia pokrzyżowała te plany. Jak wiedzie ci się teraz?
F.K.: Niestety tak się złożyło, że musieliśmy poczekać. Było ciężko, bo razem z moim partnerem wydaliśmy całe nasze oszczędności na remont i sprzęt. Nawet przez chwilę nie pomyśleliśmy, że sytuacja tak się rozwinie, ale życie potrafi zaskakiwać. Gdy tylko nas “odblokowano” momentalnie ruszyliśmy z pracą i od tamtego momentu (nie zapeszając), wszystko idzie lepiej niż kiedykolwiek.
M.W.: Czym kierowałaś się przy wyborze współpracowników planujesz w przyszłości powiększyć ekipę studia Ink.Hale?
F.K.: Przy wyborze największą wartość przykładam do usposobienia danej osoby: czy ktoś jest ambitny, pracowity i czy po prostu pasuje do nas charakterem. Moim zdaniem to bardzo ważne, by ludzie przebywający razem w studiu mieli podobne spojrzenie na świat. To ułatwia wiele spraw, a “ekipa” naprawdę staje się “ekipą”. Jeżeli chodzi o powiększanie naszego składu, to już zaczynamy szukać tatuatora oraz praktykanta – także zainteresowanych zapraszam do kontaktu! Będziemy powiększać nasze studio, więc czekamy na nowych, zdolnych ludzi.
M.W.: Czy uważasz, że każdy tatuator po pewnym czasie przepracowanym jako rezydent, myśli o tym aby rozkręcić własny biznes?
F.K.: To naprawdę zależy od osoby oraz jej charakteru. Sama pracowałam w kilku studiach i wiem, że zawsze najlepiej będzie mi u siebie. Praca u kogoś ma swoje plusy i minusy; tak samo jak praca “na swoim”. Czy każdy o tym myśli? Trudno mi odpowiadać za wszystkich, ale uważam, że większości tatuatorów taka myśl chociaż raz przemknęła przez głowę.
Tatuaż – jak to wszystko się zaczęło?
M.W.: Co spowodowało, że chwyciłaś za maszynkę i jak długo zajmujesz się tym rzemiosłem?
F.K.: Musiało minąć… jakieś 6 lat zanim chwyciłam za maszynkę, chociaż tematyka tatuażu już wcześniej mnie pociągała. Po raz pierwszy realnie zetknęłam się w wieku 16 lat, kiedy tatuator z mojego miasta zapytał, czy nie chciałabym się nauczyć dziarać. Wybierałam się wówczas do liceum plastycznego. Przez następne lata coraz częściej miałam okazję zetknąć się z tym rzemiosłem; znajomi a nawet moi rodzice pytali czy nie chciałabym robić tatuaży! W wieku 20 lat zapragnęłam zrobić sobie pierwszy wzór. Zaczęłam żywo interesować się tematem. Wysłałam rysunki do jednego z łódzkich tatuatorów, poznałam moją ówczesną koleżankę, która sama próbowała sił w tatuażu. W grudniu 2015 roku zapytała, czy nie chciałabym odkupić od niej sprzętu i… tym sposobem, 6 stycznia 2016 roku pierwszy raz miałam maszynkę w rękach. Przyznam, że przepadłam całkowicie!
M.W.: Twój styl charakteryzuje mocna, graficzna kreska i przewaga czarnego koloru – co miało wpływ na jego ukształtowanie?
F.K.: To jest akurat całkowicie naturalna cecha mojego rysunku. Tak po prostu jest. Od nauczycieli zawsze słyszałam – “Rybak, Ty masz realizm rysować a nie taki gruby kontur zaznaczać, jakbyś siekierą ciosała”. Co prawda, gdy zaczynałam tatuować, na siłę chciałam odejść od tego i ponad 2 lata zajęło mi zrozumienie, że nie warto kłócić się “ze swoją głową”, tylko zacząć z nią współpracować. Ciągła praca nad rysunkiem zaprowadziła (i nadal prowadzi) mnie do miejsca, w którym jestem obecnie. I mam nadzieję, że w przyszłości również będę tworzyć prace, w tego typu stylistyce.
M.W.: Przy tworzeniu wzorów korzystasz w głównej mierze z tabletu czy wykonujesz rysunek tradycyjny, na kartce lub w szkicowniku?
F.K.: Całe życie trzymałam się tradycyjnych form. Najważniejsze etapy swojej artystycznej kariery, między innymi poszukiwanie własnego stylu przeżyłam, rysując na papierze. Na tablet przesiadłam się dopiero wraz z wypracowaniem własnej techniki. Od tamtego czasu trzymam się właśnie takich rozwiązań. Tablet bardzo przyspiesza i ułatwia tatuatorowi życie.
Musiało minąć… jakieś 6 lat zanim chwyciłam za maszynkę, chociaż tematyka tatuażu już wcześniej mnie pociągała. […] znajomi a nawet moi rodzice pytali czy nie chciałabym robić tatuaży! W wieku 20 lat zapragnęłam zrobić sobie pierwszy wzór. Zaczęłam żywo interesować się tematem.
O dotychczasowych osiągnięciach i planach na przyszłość
M.W.: Poza tatuowaniem prowadzisz swój własny sklep z odzieżą, współpracowałaś również z marką MEDICINE; czy chciałabyś w przyszłości zająć się projektowaniem własnej linii ubrań?
F.K.: TAK! To moje marzenie. Nie tylko wzory na ubrania, ale też kroje. Powoli pracuję nad portfolio projektowym i rozglądam się za marką, która mogłaby być zainteresowana moimi pomysłami a także stylem. Nie wiem czy rzucę się na głęboką wodę z własną marką.
M.W.: Jakie masz plany na przyszłość?
F.K.: Na pewno chciałabym cały czas doskonalić siebie; swoje projekty, prace. Jak już wcześniej wspomniałam, chciałabym nawiązywać współprace z markami odzieżowymi, być przykładem na innych tatuatorów i cały czas piąć się po szczeblach kariery. A prywatnie… chciałabym zamieszkać nad morzem, mieć domek przy plaży z gromadką kotów!