Pandemia SARS-CoV-2 spowodowała, iż polski
Rząd 31 marca 2020 roku wydał nakaz na mocy którego wszystkie zakłady
fryzjerskie, kosmetyczne oraz salony tatuażu i piercingu mają pozostać
zamknięte do odwołania. Obostrzenia weszły w życie wraz z początkiem kwietnia…
jednak nie były one powodem do śmiechu. Decyzja ta jest katastrofalna w
skutkach dla całej branży tatuażu. Na domiar złego projekt przywracania
gospodarki naszego kraju do „normalności” przewiduje, iż tatuatorzy wrócą do
pracy… na samym końcu. Dlatego artyści zdecydowali się zaapelować do władz.
(NIE)RÓWNI WOBEC PRAWA?
Wszystkie lokale z szeroko pojętej branży estetycznej potraktowano jako równe sobie. Jednak środowisko uległo nieformalnemu podzieleniu już wcześniej. W połowie marca część branży beauty, mimo ciągłego wzrostu liczby zachorowań, nie zdecydowała się na ograniczenie swojej działalności. Jednakże, większość właścicieli salonów tatuażu czy piercingu z własnej woli podjęło kroki, mające na celu ograniczenie rozprzestrzeniania się pandemii koronawirusa. Kiedy to sytuacja w Polsce zaczęła się pogarszać, jeszcze dwa tygodnie przed oficjalną decyzją Rządu, zdecydowana większość studiów zaprzestała świadczenia usług.
Dlatego też ostatnia konferencja prasowa (z 16 kwietnia 2020 roku, odnosząca się do etapów odmrażania polskiej gospodarki) wzbudziła w branży tatuatorskiej głęboki niepokój i poczucie niesprawiedliwości. Informacja o zniesieniu ograniczeń dotyczących działalności salonów tatuażu oraz piercingu w ostatnim etapie, była decyzją zaskakującą i sprzeczną z wcześniejszym nakazem władz. Chociaż wszystkie lokale świadczące usługi estetyczne potraktowano na równi przy ograniczaniu zasad ich funkcjonowania, tym razem właścicieli salonów tatuażu i piercingu zdecydowano się „wyróżnić” w procesie „odmrażania gospodarki”. Niestety nie w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Podział zepchnął branżę tatuatorską do 4 etapu procesu, dając tym samym pierwszeństwo w funkcjonowaniu salonom kosmetycznym oraz fryzjerskim, których otwarcie przewidziano we wcześniejszym, 3 etapie. Brak jakiegokolwiek logicznego uzasadnienia powyższego podziału sprawił, iż środowisko, po raz kolejny, solidarnie połączyło siły i zdecydowało się zaapelować do władz, używając następujących argumentów:
- Specyfika pracy tatuatorów czy kosmetyczek-linergistek jest zbliżona. Zarówno podczas sesji tatuażu, jak i zabiegów kosmetycznych (np. makijażu permanentnego) dochodzi do przerywania ciągłości tkanek. Opierając się na najnowszych badaniach na obecność wirusa SARS-CoV-2 we krwi ryzyko infekcji podczas transfuzji lub – jak w naszym przypadku – kontaktu z krwią, jest znikome. Według przytoczonych w argumencie badań wirus nie występuje w krwi u osób chorujących bezobjawowo lub niskoobjawowo. Został on wykryty we krwi kilku pacjentów o zaostrzonym przebiegu choroby. Jednak tatuatorzy nie świadczą usług klientom z widocznymi objawami jakiejkolwiek infekcji. Według WHO koronawirus przenosi się drogą kropelkową; zarówno w kontakcie bezpośrednim, jak i pośrednim oraz możliwie przez kontakt z kałem zakażonego pacjenta, a zatem nie poprzez kontakt z krwią,
- Kolejną istotną różnicą między branżami, (istotną zwłaszcza w okresie pandemii), jest ilość obsługiwanych klientów. Linergistka wykonująca makijaż permanentny przyjmuje średnio od 3 do 5 klientów dziennie, a tatuator od 1 do 2. W sposób oczywisty obniża to ryzyko transmisji wirusa. Dla lepszego zobrazowania powyższego porównania; w salonach fryzjerskich czy kosmetycznych jeden pracownik przyjmuje każdego dnia od 10 do 15 osób (co daje w przybliżeniu od 1,5 do 2,0 klienta na godzinę przy założeniu, iż zakład jest czynny 10 godzin dziennie),
- Odległość pomiędzy klientami w salonach kosmetycznych i fryzjerskich jest mniejsza niż w salonach tatuażu, a odległość pomiędzy tatuatorem/fryzjerem/kosmetyczką a klientem jest zbliżona. Kosmetyczki wykonujące zabiegi w okolicach twarzy, nie są w stanie utrzymać półmetrowego dystansu pomiędzy swoją twarzą, a twarzą klienta. Wykonanie tatuażu na twarzy klienta w przypadku tatuatora, statystycznie, zdarza się bardzo rzadko,
- Pracownie tatuażu utrzymują jeden z najostrzejszych rygorów sanitarnych w całej branży estetycznej. Potwierdzenie tego można odnaleźć w opiniach Stacji Sanitarno-epidemiologicznych, wydawanych po regularnych kontrolach tych miejsc,
- Po wybuchu pandemii koronawirusa istotnym elementem życia wszystkich obywateli stało się: ograniczanie kontaktów z ludźmi, unikanie zakażeń krzyżowych, stosowanie masek, rękawic, czy fartuchów ochronnych, właściwe zabezpieczanie stanowisk pracy, właściwa utylizacja odpadów. Wyżej wymienione zachowania stanowiły codzienność dla tatuatorów jeszcze na długo przed wybuchem pandemii. Procedury, które opracowali i stosują w połączeniu ze zdobytą wiedzą i doświadczeniem pozwalają na maksymalne ograniczanie ryzyka infekcji i zakażenia. Poprzez odpowiednią organizację stanowisk pracy, codziennej dekontaminacji pomieszczeń, stosowania dodatkowych środków ochrony osobistej klienta i tatuatora oraz rozwiązań systemowych w lokalu; są oni w stanie pracować czysto i bezpiecznie.
Powyższe argumenty przekonały już tysiące osób, które wyraziły swoje poparcie poprzez podpisanie petycji on-line.
Warto podkreślić, że środowisko tatuatorskie należy do jednego z najprężniej rozwijających się sektorów branży estetycznej, w której specjaliści są rozpoznawani i nagradzani na całym świecie. Popularyzacja tej sztuki następuje na wielu płaszczyznach; jedną z nich są chociażby konwenty tatuażu. Niestety wszystkie festiwale, zaplanowane na pierwszą połowę 2020 roku, zostały odwołane lub w najlepszym przypadku – przeniesione przez organizatorów na późniejsze, jesienne miesiące. Tych gigantycznych strat Rząd nie uwzględnił, wygłaszając swoje stanowisko na konferencji prasowej 16 kwietnia:
Straty ponieśli i poniosą wszyscy bez wyjątku, mniejsze czy większe. Roztrząsanie ile kto „wtopił” nie ma najmniejszego sensu. Leży cała gospodarka i im szybciej przystosujemy się do życia w nowych realiach, tym szybciej poszczególne grupy zawodowe zaczną wracać do swoich firm i odrabiać straty. – mówi jeden z prowadzących stronę „Apel branży tatuatorskiej”
Zaistniała sytuacja stwarza zatem realne zagrożenie zniszczenia sukcesu, budowanego przez środowisko tatuatorskie sukcesu. Trudno również przewidzieć skuteczność programu pomocy w postaci „Tarczy Antykryzysowej 2.0” dla małych przedsiębiorców, która została uchwalona przez władze:
Ocena ewentualnej skuteczności pomocy oraz tego czy dane studio będzie mogło skorzystać z proponowanych rozwiązań jest kwestią indywidualnej analizy osoby prowadzącej daną Firmę, bo jednym tarcza pomoże, a innym – nie. […] Jeśli po odpaleniu etapów 1 i 2 wzrośnie liczba zachorowań, to nawet gdyby został uwzględniony nasz główny argument, mówiący o równym potraktowaniu nas z pozostałymi firmami branży estetycznej, to i tak otwarcie kolejnych etapów, będzie nadal odsuwane w czasie i może to być tydzień-dwa, a może być i pół roku. – dodaje.
Oczywiście, w obliczu zagrożenia nowym wirusem, ostrożność i izolacja zdają się być najskuteczniejszą metodą walki o ludzkie bezpieczeństwo oraz zdrowie. Jednakże izolacja nie ozdrowi chorych. Izolacja nie ozdrowi także gospodarki. Dlatego powinniśmy jak najszybciej nauczyć się funkcjonować w tej nowej normalności i dać wszystkim przedsiębiorcom z branży estetycznej równe szanse na odbudowę swoich biznesów.